poniedziałek, 11 czerwca 2012

po dwóch miesiącach ciszy


Gdy wszystko się układa czas płynie jakoś inaczej… Ucieka przez palce dzień za dniem.
Nie wiem gdzie podziały się ostatnie dwa miesiące. Były i nagle ich nie ma. Kwiecień… Z kwietnia pamiętam jedynie kilka wybiórczych dni. Maj mogłabym porównać do dobrego filmu, który skończył się za szybko. Czerwiec też zaczął się przed chwilą…
Jednak to wszystko ma też swoje minusy.
Odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę. Jak zwykle.
I zaczęło się. Kolokwia, poprawy, dyżury. Brak czasu na sen. Jedzenie w biegu. Nadmiar kawy krążący w żyłach. Trzęsące się dłonie. Ziółka uspokajające.
Czeka nas ciężki tydzień… Ale nie damy się, prawda? Będziemy walczyć.
Obiecałam.


Chorobo - sio. Kaszlu również. Nie mogliście wybrać sobie lepszego terminu... 
Chcę wyjść spod koca.